środa, 29 maja 2013

Rozdział 2

                                                                             ***

Równo o 16:00 wyszłam z sali. Będąc w windzie chwilę zawahałam się co do propozycji bruneta, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Wcisnęłam guzik, na którym wyraźnie pisało -1. Powoli zaczynałam żałować podjętej decyzji, ale było już za późno. Winda stanęła. Kiedy wyszłam moim oczom ukazał się długi, ciemny korytarz zakończony drzwiami. Trochę się bałam, bo przecież nie znam Harry'ego, a na dodatek już prawie nie czułam nóg. Rozglądałam się aż w końcu zauważyłam wyłaniającego się zza ściany bruneta. 
- Czyli jednak przyszłaś ? - rzekł z szyderczym uśmiechem. 
Już miałam mu odpowiedzieć, ale zza pleców wyjął małą czerwoną różę. Trochę mnie tym zaskoczył, ale to był miły gest z jego strony. Mimo to miałam wątpliwości co do niego i muszę przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej się go bałam. Na dole było ciemno, a jego oczy i uśmiech lśniły w ciemności. 
- Może przejdziemy się wzdłuż korytarza ? - zaproponował. 
'' Ooocho '' pomyślałam, '' Tak się zaczyna w horrorach ''. To było przerażające, a do tego coraz bardziej bolały mnie nogi, więc z przerażeniem odpowiedziałam :
- Wolę zostać przy windzie. 
Harry spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem ukazującym dołeczki. Nie było aż tak strasznie ciemno, więc mogłam śmiało je dostrzec. Chłopak zauważył moje przerażenie jego osobą i dodał :
- Spokojnie, nic Ci nie zrobię. Jeśli chcesz, to mogę trzymać ręce w tylnych kieszeniach i iść kilometr od ciebie. 
- A mógłbyś ? 
Harry chyba żartował z tą propozycją, bo gdy zadałam to pytanie spojrzał z niedowierzaniem. Dla mnie to wcale nie było śmieszne, a wręcz przerażające. Czułam się jak w jakimś horrorze, a na dodatek winda pojechała w górę.
- Czy jest stąd jakieś inne wyjście ? - zapytałam drżącym głosem. 
- Za Tobą są schody - odpowiedział rechocząc.
Odwróciłam się powoli i weszłam na pierwszy stopień.
- Ty naprawdę się mnie tak boisz ? 
- C..co? Jaa.. nie. - odrzekłam jąkając się. 
- Jeśli nie to przejdź się ze mną wzdłuż korytarza. 
'' I co ja teraz zrobię '' pomyślałam. To wszystko działo się w jak niejednym filmie, ale nie mogłam pokazać mu, że faktycznie się go boję, więc usiadłam na schodek i zaczęłam ściągać buty. 
- Są tu jakieś szkła czy coś ? - zapytałam pewna siebie.
- Nie. Czemu ściągasz buty ? - odpowiedział zdziwiony.
- Bo nie jestem przyzwyczajona do tak wysokich butów, a zresztą nie będę Cię zanudzać. 
- Nie, mów. Bardzo mnie to interesuje - rzekł z przyjaznym uśmiechem. 
- Lubię wysokie buty, ale mogę w nich chodzić tylko chwilę, a nie cały dzień. Codziennie noszę, a raczej nosiłam trampki lub inne płaskie buty. Ale cóż.. czas się przyzwyczaić. 
- Hmm..- spojrzał zamyślony na moje stopy - Jaki masz rozmiar ? 
- 37, a czemu pytasz ? 
Kiedy wstałam spojrzałam na niego z miną mówiąca '' wypełnij daną obietnicę '' . Co prawda już tak się go nie bałam, ale jednak wolałam zachować dystans między nami. W końcu nic nigdy nie wiadomo. 
- Okej.. - odpowiedział w końcu, po czym włożył ręce do tylnych kieszeni i odsuną się dość daleko. 
- To co byś chciała wiedzieć ? - zapytał.
- No nie wiem, wszystko ? Może na początek, czemu Pan Paul jest taki obojętny w stosunku do Ciebie ?
Chłopak opuścił głowę i zrobił poważną minę. 
- Wiesz, kiedyś byłem z jego córką. Między nami układało się bardzo dobrze. Kochaliśmy się. Paul nigdy nie był z tego zadowolony. Często stawał pomiędzy nami, co prowadziło do licznych kłótni. W końcu doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie to skończyć. Ona wyjechała na studia, a ja.. Ja jestem tu. 
- To smutne... - Harry naprawdę kochał tą dziewczynę, bo jak to mówił to chyba nawet uronił łzę. To przykre, że przez Pana Paul'a stracili szansę na prawdziwą miłość.
- A najgorsze w tym wszystkim jest, że to mnie obwinia za to że złamałem serce jego córce. Ja naprawdę ją kochałem..
- Harry, tak mi przykro..
Nastała cisza. Smutna cisza. Nie spodziewałam się tego.
- I dlatego nie pozwala mi rozmawiać z jakąkolwiek dziewczyną z jego środowiska, no wiesz, z biura i tak dalej.
- Rozumiem. 
Znowu między nami nastała grobowa cisza. Harry cierpiał. 
Kiedy trochę ochłoną zaczął opowiadać mi o Panu Higgins'ie. Dowiedziałam się też wielu ciekawych informacji o zespole i przeszłości chłopaków. 
Gdy weszliśmy z powrotem do windy, Harry zapytał :
- Idziesz dzisiaj na bankiet ? 
- Na co ? 
- Na bankiet. - powtórzył Harry.
- Nie, nic o tym nie wiem.  Nie dostałam zaproszenia.
- Jak to nie ? Każdy jest zaproszony! Pod salą na tablicy ogłoszeń jest napisane, że każdy pracownik jest zaproszony, oczywiście będą też inni. To ogłoszenie jest dla pracowników, ale inni dostali prywatne zaproszenia.
- Ale ja jestem tylko praktykantką.
- Praktykanci tez byli wymienieni - powiedział z uroczym uśmiechem.
- Mówisz serio? 
- Tak. 

                                                                           ***

Hej! Dzięki za przeczytanie ^^ Przepraszam Was, że trochę nudny, ale nie mam pojęcia jak inaczej to zacząć ^^ Wyszło jak wyszło, mam nadzieję, że się podoba i że dalsze rozdziały będą lepsze ^^ 
Jeśli lubicie czytać rewelacyjne opowiadania to zapraszam na blogi mojej przyjaciółki : 
1. http://historianieztegoswiata.blogspot.com/
2. http://opposites-in-love.blogspot.com/
3. http://www.opowiadanie-give-me-love.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. Czekałam na ten moment z windą ;D Ale i tak następny rozdział będzie jeszcze lepszy.
    P.S. Dziękuje za reklamę. ♥♥

    OdpowiedzUsuń