poniedziałek, 15 lipca 2013

ZAWIESZAM.

Hej kochani ! Mam złą wiadomość dla osób, które czytają tego bloga ( o ile ktoś w ogóle go czyta ) zawieszam go na czas nieokreślony z powodu braku pomysłów oraz czasu. Przepraszam. Nie obiecuje, ale jeśli będziecie chcieli, znajdą się jakieś dobre pomysły i będzie warto to go uaktywnię. Dziękuję za wszystkie komentarze i wejścia :) Mam nadzieję, że nie pogniewacie się na mnie za to. 
Do zobaczenia ! 

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział 4

30.03.2013r. 
( Wtorek )


Dzisiaj wstałam później niż to sobie zaplanowałam. Mimo to i tak się nie wyspałam. Zrobiłam sobie poranną fotkę i wrzuciłam ja na twitter'a.



Kiedy nareszcie zebrałam się aby wstać z łózka zeszłam na śniadanie. Na szczęście jajecznica stała już gotowa na stole. Po zjedzeniu posiłku wróciłam do swojego pokoju po suszarkę. W łazience umyłam głowę, twarz i zęby. Następnie wysuszyłam i ułożyłam włosy. Zrobiłam lekki makijaż podkreślający włosy i udałam się do garderoby. Założyłam białą bluzkę , czarne materiałowe spodnie, które trochę podwinęłam i czarne buty na obcasach.


Oczywiście mój pech nie pozwolił nacieszyć mi się nowym dniem, bo gdy tylko schodziłam ze schodów potknęłam się przy czym wykręciłam nogę. Niestety to nie koniec. Moje fatum trwało dalej, bo w wyniku potknięcia złamałam obcas. '' Cholera '' krzyknęłam głośno i utykając wróciłam do garderoby po czarne lordsy. Z drugiej strony to dla mnie lepiej. Nie będę musiałam męczyć się, ale w sumie to szkoda mi butów.
Kiedy myślałam, że to na dzisiaj koniec moich '' problemów '' okazało się, że samochód taty nagle się zepsuł.
Znowu cholerne fatum ! Moje życie jest przepełnione takimi wpadkami i niepowodzeniami. Gdyby ktoś zechciał nagrać film na jego podstawie to byłaby z tego niezła komedia.
Koniec końcu musiałam zadzwonić po taksówkę. To było najlepsze rozwiązanie, ale mój pech trwał nadal i jak na złość nie miałam zasięgu. Metro to było moje jedyne rozwiązanie. Chwyciłam więc mocno moją torbę i pobiegłam przed siebie. Niestety to nie koniec wrażeń. Gdy tylko dotarłam na miejsce metro odjechało. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię z wściekłości. Ostatnim rozwiązaniem był bieg, bo na zegarku wybiła już 8:50. Na szczęście to niedaleko. Biegłam ile sił w nogach. o 8:57 byłam już przed budynkiem, w którym znajdowało się biuro. Chcąc zaoszczędzić czasu wjechałam na górę windą. Zdążyłam na czas ! To chyba jedyna pocieszająca rzecz jaka zdarzyła się w tym dniu.
Chłopaków nie było. Mieli jakąś galę. Przez cały dzień układałam różne papiery. Na przerwie na lunch zapoznałam się z sekretarką. Ma na imię Emily. Trochę się zaprzyjaźniłyśmy. To bardzo miła dziewczyna. Opowiadała mi trochę o pracy w tym biurze i o swoim życiu. Emily ma talent to opowiadania. Nawet z nudnej historii potrafi zrobić niezły kawał. Tak oto zleciał mi cały dzień. Tak jak zawsze o 16:00 wyszłam z pracy i piechotą wróciłam do domu.
Przez bite 2 godziny Megan wypytywała mnie o chłopaków z One Direction. Powiedziałam jej, ze dostałam trampki od Harry'ego żeby się odczepiła, ale ona nie uwierzyła. Jej strata.
Około 18:00 zadzwoniła  Eve.
Eve to moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się odkąd sięgam pamięcią. Niestety nasz kontakt trochę się urwał, kiedy poszłyśmy na inne studia. Eve poszła na psychologię, a ja na ekonomiczno -managerskich.
Poprosiła o spotkanie. Umówiłyśmy się na 19:00.
W piekarni kupiłyśmy ciastka i lody i ruszyłyśmy na spacer. To nasze ulubione zajęcie. Wcinanie kalorii podczas ruchu. Eve opowiadała o studiach i o tym jak to ona nie lubi się uczyć. Dowiedziałam się też, że poznała chłopaka.
- I jaki on jest ? - dopytywałam.
- No wiesz.. Cudowny ! - mówiła ze śmiechem.
- Ale jesteście razem, czy to tylko przyjaźń.. ? - wiem, że to było trochę nie na miejscu tak się o wszystko dopytywać, ale Eve to moja przyjaciółka i obie wiemy o sobie na wzajem wszystko. Dosłownie i w przenośni, więc tego typu pytania ze strony którejś z nas nie robią wrażenia.
- Szczerze to sama nie wiem - chwilę się zawahała po czym kontynuowała swoją wypowiedź - Całujemy się, piszemy i w ogóle, ale jeszcze żadne z nas nie wyznało sobie miłości.
- Kochasz go ?
- Chyba tak - odpowiedziała bez zawahania - Na pewno tak.
Łaziłyśmy tak po mieście do 21 :00. Miałyśmy duużo zaległości. Opowiedziała jej tez dużo o sobie i o miejscu, w którym pracuję, ale także o tym co wydarzyło się w przeciągu trzech ostatnich dni.
Po powrocie do domu szybkim krokiem powędrowałam na górę, aby uniknąć jakichkolwiek pytań.
Będąc już w pokoju rzuciłam się na łóżko. '' Tak mogłabym leżeć przez resztę życia '' powiedział w duchu. Szara rzeczywistość trwała dalej, więc wstałam i poszłam do łazienki biorąc przy okazji piżamy.
Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i delektowałam się gorącem oplatającym moje ciało. Siedziałam tam chyba z dobre 30 minut. Wychodząc owinęłam ciało i włosy ręcznikami. Następnie ubrałam przygotowane wcześniej ubranie i wpełzłam pod kołdrę.


01.04.2013r.
( Środa ) 



Jak zwykle wstałam o 6 :00 i powędrowałam do łazienki. Umyłam włosy ( wczoraj tylko je opłukałam )
i zeszłam na śniadanie. Zaspana schodząc ze schodów usłyszałam szepty, a po chwili głośne okrzyki '' STO LAT '' i moim oczom ukazali się rodzice oraz Megan trzymający tort ze świeczką w kształcie '' 20 ''.
- Wszystkiego najlepszego córciu - mówili rodzice na zmianę całując moje policzki.
- No tak, zapomniałam ! Dziś są moje urodziny ! - krzyknęłam zaskoczona i zdmuchnęłam świeczkę nie zapominając o życzeniu.
- Dużo zdrowia i pieniędzy, żebyś mogła wreszcie wyprowadzić się od nas - mówiła Megan.
Po jej życzeniach wszyscy buchnęliśmy śmiechem.
- Chodź mamy dla Ciebie prezent - mówił tato.
- Ale ja jestem w szlafroku, a na głowie mam ręcznik - tłumaczyłam kiedy prowadził mnie do wyjścia.
- No idź! Warto ! - darła się Megan.
Miała rację, bo na zewnątrz czekał na mnie biały  Suzuki Swift Sport .
Na jego widok pisnęłam tak głośno, że rodzice zakrywali uszy.
- O tak ! Dziękuję wam ! - mówiłam całując i ściskając wszystkich po kolei.
Nareszcie ! Moje męki się skończyły. To chyba najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć.
Kiedy trochę ochłonęłam wróciłam i zjadłam śniadanie oraz kawałek tortu. Następnie wróciłam do toalety i kolejno umyłam zęby, twarz i wysuszyłam włosy. Po ułożeniu niesfornych kosmyków ruszyłam w stronę garderoby. W mojej szafie nie ma już ciekawych ciuchów. Chyba pora iść na zakupy, ale po co iść kiedy ma się auto !
Zważywszy, że dzisiaj jest trochę zimno, założyłam ciemne jeansy i postawiłam na kolor, więc resztę dobrałam w odcieniach żółci. Umalowałam się i całość wyglądała tak :





Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół, wzięłam torbę i odebrałam kluczki. będąc w aucie poczułam wolność. To wspaniałe uczucie. W niecałe 10 minut dojechałam na  miejsce.
Niechętnie wysiadłam z nowego auta i wjechałam windą na górę.
                                                                           ***




Hej ! Dzięki za przeczytanie :P Rozdział wyszedł chyba nie najgorzej :P 
Zapraszam do komentowania !!  Za wszystko z góry dziękuję :D
Pozdrawiam ! :) 












piątek, 31 maja 2013

Rozdział 3

                                                              ***

- Mamo gdzie moja lokówka ?! - krzyczałam w pośpiechu - Zostało mi 20 minut !
- Magan ostatni ją brała!
- Jest w łazience w dolnej półce ! - odkrzyknęła Megan.
Nigdy nikt nie brał lokówki, ale kiedy mi była potrzebna, a do wyjścia zostało mi 20 minut, ktoś musiał ją przełożyć. To jakieś fatum !
Zrobiłam szybkie loki i ruszyłam w stronę drzwi. '' Dobrze, że zdążyłam kupić sukienkę " pomyślałam i wyszłam z domu. Tato czekał już w samochodzie.



Chyba jako jedyna ( prawie ) 20 latka nie mam własnego wozu, bo mama ciągle uważa mnie za zbyt młodą na prywatny samochód. Tylko po co pozwoliła mi zrobić prawo jazdy ?! Nawet tata nie dał się przekonać. A  jakby tego było mało to jeszcze Megan dodaje swoje, że na świecie jest tyle wypadków drogowych i spora liczba młodych ludzi.
                                                              ***
 Mój pech trwał dalej, bo spóźniłam się 10 minut. Cholerne korki.. Nawet o 19:00 !
Idąc schodami miałam nadzieję, że Harry nie kłamał. Przed wejściem stał masywny ochroniarz.
- Imię i nazwisko - nakazał groźnym głosem.
Z trudem przełknęłam ślinę i odpowiedziałam :
- Katelyn Jones.
Ochroniarz przewracał kartkami w notesie aż w końcu pozwolił mi wejść.
Przed wejściem zabrano mój płaszcz. Kiedy tylko przekroczyłam próg Louis przytulił mnie mocno na powitanie i powiedział :
- Hej Kate ! Poznaj moją dziewczynę. To Elenor.
- Hej, jestem Katelyn - przywitałam się grzecznie.
- O Kate ! Miło Cię widzieć - krzyknął Zayn z końca sali. W odpowiedzi machnęłam mu ręką.
Chwilę potem obok stali już Liam i Niall.
- Kate to jest Daniell - powiedział Liam.
- Cześć, miło Cię poznać - rzekła dziewczyna.
Potem wszyscy znów mnie uścisnęli i powrócili do tańca.
Czułam się trochę nieswojo, a w dodatku miałam na nogach wysokie obcasy. Usiadłam w przy stole w nadziei, że nikt nie poprosi mnie do tańca.
Przyglądałam się wszystkim ludziom, ale nikogo nie rozpoznałam. Nagle poczułam dwie dłonie zakrywające mi oczy.
- Zgadnij kto to ! - powiedział '' ktoś '' dziwnym głosem.
Próbowałam ściągnąć cudze dłonie z moich oczu, ale niestety nie udało mi się.
- Nie wiem, poddaję się - rzuciłam szybko.
Chłopak zabrał swoje ręce i usiadł na krześle obok. To był Harry.
- Czemu nie tańczysz ? - zapytał.
- Nie lubię tańczyć, a poza tym prawie nikogo tu nie znam.
Chłopak spojrzał na mnie z pytająca miną, aż w końcu rzucił :
- Pokaż buty.
- Co ?! - odpowiedziałam zdziwiona.
- Pokaż buty - powtórzył z tą samą miną.
Spojrzałam na niego pytająco, przewróciłam oczami i wyjęłam nogi spod stołu.
- Ładne - odrzekł poważnym głosem.
- Dzięki - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Ale nie dla Ciebie - dokończył.
- Słucham ? - zapytałam z niedowierzaniem. Co on sobie w ogóle myślał ? To było niegrzeczne z jego strony.
- No tak. I mogę się założyć, że przez nie nie tańczysz.
W sumie miał rację. Były wysokie.
- Ściągnij je i zamknij oczy - ciągnął dalej.
- Słucham ? - powtórzyłam.
- To co słyszałaś.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz.
- Nie. Ściągnij buty i zamknij oczy.
- Nie ! - zaprzeczyłam surowo.
- Zaufaj mi. Co masz do stracenia ? Przecież męczysz się w tych butach.
- Może i tak.. - już miałam dokończyć moja ciętą ripostę, ale chłopak przerwał mi.
- Nie może tylko na pewno. No dalej, ściągaj je - poinstruował mnie.
W końcu mu uległam. Zamknęłam oczy i ściągnęłam buty.
- Tylko nie podglądaj ! - powiedział surowo brunet.
- Okej...
Chwilę potem poczułam na stopach nowe, płaskie obuwie.
- Już - odezwał się chłopak.
Otworzyłam oczy i ku mojemu zaskoczeniu na nogach miałam białe trampki marki converse.
- Co to jest ? - zapytałam zaskoczona.
- No trampki... - odpowiedział zmieszany Harry.
- To widzę, ale czemu mam je na nogach ?
- Nie pasują ? Czy nie podobają Ci się ?
- Pasują i podobają mi się. Dziękuję bardzo, ale to nie było konieczne. Mam swoje trampki.
- Białe ?
- Nie, czarne.
Chłopak uśmiechną się szeroko ukazując dołeczki i zapytał :
- Zatańczysz ?
Moje oczy momentalnie powiększyły się :
- W trampkach ? O nie. Nie zrobię z siebie pośmiewiska. Zobacz, wszyscy są w eleganckich butach, a ja tam wyjdę w trampkach ? Na pewno nie.
- Ja tez mam trampki. Takie same. Nie daj się prosić , no choć !
Po tych słowach nawet nie czekał na moją reakcję i pociągnął mnie za rękę prosto na parkiet.
Oczywiście wszyscy podszeptywali coś na temat moich '' nowych '' butów. Tych osób nie było dużo ku mojemu zaskoczeniu. Większość nie zwracała na to uwagi, tylko dalej szalała na parkiecie.
Razem z Harry'm świetnie się bawiliśmy. Niespodziewanie ktoś poprosił nas o zdjęcie. Harry bez skrępowania zgodził się i oto nasze '' imprezowe '' zdjęcie :



W końcu impreza dobiegła końca. Wszyscy zaczęli się rozchodzić. I wreszcie przyszedł czas na mnie. Schodząc po schodach zamówiłam taxi.
- Kate ! Zaczekaj !
Odwróciłam się. To znowu był Harry.
- Odwiozę Cię - oznajmił.
- Nie trzeba. Właśnie zamówiłam taksówkę.
- To odwołaj. Ja Cię odwiozę.
- Nie musisz.  Zapomniałabym, oddać Ci te buty teraz czy jutro ?
- One są dla Ciebie. To prezent. Nie przyjmuje zwrotów - powiedział z szerokim uśmiechem. Nawet w ciemnościach można było dostrzec jego słodkie dołeczki.
- Dziękuję, ale nie mogę przyjąć tak drogiego prezentu.
- On nie był aż tak drogi - zaprzeczył z jeszcze szerszym uśmiechem.
- Dziękuję, ale muszę go zwrócić - powiedziałam stanowczo.
- Przestań.
Jeszcze chwilę kłóciliśmy się o te buty aż w końcu wyszło na jego. Oboje w tym samym czasie zauważyliśmy taksówkę. Spojrzałam na niego i jednocześnie rzuciliśmy się w stronę samochodu. Znów wygrał. Był pierwszy i odwołał taksówkę.
Poraziłam go wzrokiem i ruszyłam w stronę domu.
- Kate, zaczekaj !
Nie odpowiedziałam mu. Byłam na niego wkurzona. Z jednej strony to było złośliwe z jego strony, że odwołał taksówkę, a z drugiej bardzo miłe, że tak bardzo chciał odwieźć mnie do domu. Niestety nie umiem się długo gniewać i kiedy Harry stanął z poważna miną przede mną i powiedział '' przepraszam '' buchnęłam śmiechem. Rozkojarzony chłopak przyglądał mi się z pytająca miną. Zakryłam ręką usta, a Harry ją odsunął i sam zaczął się śmiać.
Koniec końcu poszliśmy na spacer. Dużo się śmialiśmy. Mieliśmy też poważne rozmowy. Myliłam się co do Harry'ego. Myślałam, że to zwykły flirciarz, ale podczas rozmowy z nim uświadomiłam sobie, że jest bardzo miły, zabawny i wydaje mi się że mógłby być naprawdę świetnym przyjacielem.
W domu byłam przed 3 nad ranem.
wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.




Dziękuję za przeczytanie. Mam nadzieję, że Wam się podobało :D Następny rozdział pojawi się już niebawem. Proszę  o komentarze:* Będę wam bardzo wdzięczna. :) Do zobaczenia !! 










                                                                                        

środa, 29 maja 2013

Rozdział 2

                                                                             ***

Równo o 16:00 wyszłam z sali. Będąc w windzie chwilę zawahałam się co do propozycji bruneta, ale jednak ciekawość zwyciężyła. Wcisnęłam guzik, na którym wyraźnie pisało -1. Powoli zaczynałam żałować podjętej decyzji, ale było już za późno. Winda stanęła. Kiedy wyszłam moim oczom ukazał się długi, ciemny korytarz zakończony drzwiami. Trochę się bałam, bo przecież nie znam Harry'ego, a na dodatek już prawie nie czułam nóg. Rozglądałam się aż w końcu zauważyłam wyłaniającego się zza ściany bruneta. 
- Czyli jednak przyszłaś ? - rzekł z szyderczym uśmiechem. 
Już miałam mu odpowiedzieć, ale zza pleców wyjął małą czerwoną różę. Trochę mnie tym zaskoczył, ale to był miły gest z jego strony. Mimo to miałam wątpliwości co do niego i muszę przyznać, że z każdą chwilą coraz bardziej się go bałam. Na dole było ciemno, a jego oczy i uśmiech lśniły w ciemności. 
- Może przejdziemy się wzdłuż korytarza ? - zaproponował. 
'' Ooocho '' pomyślałam, '' Tak się zaczyna w horrorach ''. To było przerażające, a do tego coraz bardziej bolały mnie nogi, więc z przerażeniem odpowiedziałam :
- Wolę zostać przy windzie. 
Harry spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem ukazującym dołeczki. Nie było aż tak strasznie ciemno, więc mogłam śmiało je dostrzec. Chłopak zauważył moje przerażenie jego osobą i dodał :
- Spokojnie, nic Ci nie zrobię. Jeśli chcesz, to mogę trzymać ręce w tylnych kieszeniach i iść kilometr od ciebie. 
- A mógłbyś ? 
Harry chyba żartował z tą propozycją, bo gdy zadałam to pytanie spojrzał z niedowierzaniem. Dla mnie to wcale nie było śmieszne, a wręcz przerażające. Czułam się jak w jakimś horrorze, a na dodatek winda pojechała w górę.
- Czy jest stąd jakieś inne wyjście ? - zapytałam drżącym głosem. 
- Za Tobą są schody - odpowiedział rechocząc.
Odwróciłam się powoli i weszłam na pierwszy stopień.
- Ty naprawdę się mnie tak boisz ? 
- C..co? Jaa.. nie. - odrzekłam jąkając się. 
- Jeśli nie to przejdź się ze mną wzdłuż korytarza. 
'' I co ja teraz zrobię '' pomyślałam. To wszystko działo się w jak niejednym filmie, ale nie mogłam pokazać mu, że faktycznie się go boję, więc usiadłam na schodek i zaczęłam ściągać buty. 
- Są tu jakieś szkła czy coś ? - zapytałam pewna siebie.
- Nie. Czemu ściągasz buty ? - odpowiedział zdziwiony.
- Bo nie jestem przyzwyczajona do tak wysokich butów, a zresztą nie będę Cię zanudzać. 
- Nie, mów. Bardzo mnie to interesuje - rzekł z przyjaznym uśmiechem. 
- Lubię wysokie buty, ale mogę w nich chodzić tylko chwilę, a nie cały dzień. Codziennie noszę, a raczej nosiłam trampki lub inne płaskie buty. Ale cóż.. czas się przyzwyczaić. 
- Hmm..- spojrzał zamyślony na moje stopy - Jaki masz rozmiar ? 
- 37, a czemu pytasz ? 
Kiedy wstałam spojrzałam na niego z miną mówiąca '' wypełnij daną obietnicę '' . Co prawda już tak się go nie bałam, ale jednak wolałam zachować dystans między nami. W końcu nic nigdy nie wiadomo. 
- Okej.. - odpowiedział w końcu, po czym włożył ręce do tylnych kieszeni i odsuną się dość daleko. 
- To co byś chciała wiedzieć ? - zapytał.
- No nie wiem, wszystko ? Może na początek, czemu Pan Paul jest taki obojętny w stosunku do Ciebie ?
Chłopak opuścił głowę i zrobił poważną minę. 
- Wiesz, kiedyś byłem z jego córką. Między nami układało się bardzo dobrze. Kochaliśmy się. Paul nigdy nie był z tego zadowolony. Często stawał pomiędzy nami, co prowadziło do licznych kłótni. W końcu doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie to skończyć. Ona wyjechała na studia, a ja.. Ja jestem tu. 
- To smutne... - Harry naprawdę kochał tą dziewczynę, bo jak to mówił to chyba nawet uronił łzę. To przykre, że przez Pana Paul'a stracili szansę na prawdziwą miłość.
- A najgorsze w tym wszystkim jest, że to mnie obwinia za to że złamałem serce jego córce. Ja naprawdę ją kochałem..
- Harry, tak mi przykro..
Nastała cisza. Smutna cisza. Nie spodziewałam się tego.
- I dlatego nie pozwala mi rozmawiać z jakąkolwiek dziewczyną z jego środowiska, no wiesz, z biura i tak dalej.
- Rozumiem. 
Znowu między nami nastała grobowa cisza. Harry cierpiał. 
Kiedy trochę ochłoną zaczął opowiadać mi o Panu Higgins'ie. Dowiedziałam się też wielu ciekawych informacji o zespole i przeszłości chłopaków. 
Gdy weszliśmy z powrotem do windy, Harry zapytał :
- Idziesz dzisiaj na bankiet ? 
- Na co ? 
- Na bankiet. - powtórzył Harry.
- Nie, nic o tym nie wiem.  Nie dostałam zaproszenia.
- Jak to nie ? Każdy jest zaproszony! Pod salą na tablicy ogłoszeń jest napisane, że każdy pracownik jest zaproszony, oczywiście będą też inni. To ogłoszenie jest dla pracowników, ale inni dostali prywatne zaproszenia.
- Ale ja jestem tylko praktykantką.
- Praktykanci tez byli wymienieni - powiedział z uroczym uśmiechem.
- Mówisz serio? 
- Tak. 

                                                                           ***

Hej! Dzięki za przeczytanie ^^ Przepraszam Was, że trochę nudny, ale nie mam pojęcia jak inaczej to zacząć ^^ Wyszło jak wyszło, mam nadzieję, że się podoba i że dalsze rozdziały będą lepsze ^^ 
Jeśli lubicie czytać rewelacyjne opowiadania to zapraszam na blogi mojej przyjaciółki : 
1. http://historianieztegoswiata.blogspot.com/
2. http://opposites-in-love.blogspot.com/
3. http://www.opowiadanie-give-me-love.blogspot.com/

sobota, 25 maja 2013

Rozdział 1

25.03.2013r.
( Czwartek )

Za dwa tygodnie skończę 20 lat .Jestem na trzecim roku studiów  ekonomiczno-managerskich. Niedługo zacznę praktyki. Nie mogę się już doczekać ! Jeszcze nie wiem gdzie mnie przydzielą, wszystko okaże się jutro.


26.03.2013r.
( Piątek )


Dzisiaj dowiedziałam się, że będę kształcić się pod okiem niejakiego Paul'a Higgins'a. Głównie to mam przyglądać się jego pracy, ale także uzupełniać różne papiery no i przede wszystkim uczyć się zawodu. Z tego co się dowiedziałam to Paul jest managerem zespołu One Direction. Niezbyt znam ten zespół. Wiem jedynie tyle, że w jego skład wchodzi pięciu chłopców. Moja siostra kocha ten zespół ! Kiedy powiedziałam jej, iż będę z nimi pracowała, myślałam że mnie rozszarpie. Jej reakcja była szokująca ! Na początku nie wierzyła, a kiedy pokazałam Megan kartkę potwierdzającą tę informację zaczęła piszczeć, skakać, płakać i rzucać się na mnie ! Ona jest totalnie szalona, ale zawsze można na nią liczyć.


28.03.2013r.
( Niedziela ) 


Już jutro zaczynam praktyki. Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę marzenia się spełniają.
Myślę, że jestem dobrze przygotowana, jednakże bardzo się denerwuję.


29.03.2013r.
( Poniedziałek ) 


Wstałam o 5:00 rano, żeby się wyrobić. Może to lekka przesada, bo miałam tam być na 9:00, ale chciałam być na 100% pewna, że się nie spóźnię. Bardzo zależało mi na tych praktykach, bo w przyszłości pragnę być managerem.
Założyłam ciemną, zieloną koszule bez rękawów, która włożyłam w czarną, skórzaną spódnicę przed kolano i czarne sandały na wysokiej koturnie. Te buty to dla mnie naprawdę wielkie wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie chodziłam cały dzień na takiej wysokiej koturnie. Włosy lekko natapirowałam na czubku głowy i spięłam w wysokiego kucyka. Zrobiłam także makijaż podkreślający ciemne oczy. Fryzura z makijażem wyglądała mniej więcej tak :

Na wszelki wypadek chyba po raz setny czy na pewno wszystko mam. Na koniec jeszcze tylko obejrzałam się w lustrze i ruszyłam w stronę samochodu.
Na miejscu byłam 5 minut przed czasem. Weszłam do biura i kiedy na zegarku wybiła 9:00 usłyszałam głośne śmiechy. Domyśliłam się, że to pewnie ci chłopcy, ale nieb zdążyłam się o tym przekonać, bo sekretarka Pana Paul'a zaprosiła mnie do środka. Po niedługim czasie Pan Higgins zaprosił mnie do sali. Gdy weszłam wszystkie 6 par oczu skierowane było na moją osobę. Poczułam lekkie skrępowanie, ale mimo wszystko postanowiłam się uśmiechać.
- Chłopcy, to jest panna Katylen McClain. Katelyn będzie przyglądała się mojej pracy przy Was, gdyż jest tu praktykantką. Postarajcie się być mili - przedstawił mnie z uśmiechem Pan Paul.
Członkowie zespołu odwzajemnili uśmiech i śmiejąc się przyłożyli prawe dłonie do serc, a lewe wznieśli ku górze zginając je w łokciu na znak obietnicy. Zaśmiałam się delikatnie i zakryłam dłonią usta. W tym momencie zadzwonił telefon managera :
- Chłopcy przedstawcie się. Muszę to odebrać. Ważny telefon, przepraszam - powiedział manager, po czym opuścił salę zostawiając nas samych. Poczułam większe skrępowanie kiedy zauważyłam, że pięcioro chłopców patrzy na mnie z szerokimi uśmiechami. Nie wiedziałam co mam zrobić, ale po krótkim czasie podszedł ku mnie blondyn. Chłopak podał mi rękę mówiąc :
- Cześć, jestem Niall. Mam 19 lat i jako jedyny pochodzę z Irlandii.
'' Irlandii '' powiedział z irlandzkim akcentem co bardzo mnie rozśmieszyło. Jako drugi podszedł szatyn.
- Jestem Zayn. Mam 20 lat i najsłodsze oczy - powiedział chichocząc, a reszta buchnęła głośnym śmiechem, że aż Pan Paul wyjrzał do nas z placem na ustach na znak '' cisza ''.
- Moje imię to Louis Tomlinson i mam 21 lat - przedstawił się pewien brunet.
- Hej, nazywam się Liam - powiedział krótkowłosy chłopak.
- Nazywam się Harry Styles. Mam 19 lat - po przedstawieniu się cmoknął mnie w grzbiet dłoni.
- Jak już wiecie nazywam się Katelyn. W skrócie Kate. Wkrótce skończę 20 lat - rzekłam z uśmiechem, a następnie przysiadłam przy prostokątnym, dużym stole z ośmioma krzesłami.
- I jak Ci się u nas podoba ? - zapytał chyba Niall.
- Wiesz... - zaczęłam niepewnie - jestem tu od niecałej godziny, ale jak na razie jest w porządku.
- Przy nas na pewno nie będziesz się nudziła - zapewnił Liam.
Wszyscy zaśmialiśmy się równo, gdy do sali wszedł Pan Higgins :
- Katelyn, czy mogłabyś podać mi tamten niebieski segregator ?
- oczywiście - odpowiedziałam grzecznie i ruszyłam w stronę wykonanego z ciemnego drewna. Kiedy wróciłam z segregatorem, manager wręczył mi gruby plik kartek mówiąc :
- Proszę, powkładaj te papiery chronologicznie w segregator.
Skinęłam głową, po czym zabrałam się do pracy. Gdy zrealizowałam dane mi zadanie, chłopaki rozmawiali o występach, a Paul tłumaczył im czego nie mogą robić publicznie i jak mają zachowywać się w danej sytuacji.
Pan Higgins zauważył, że skończyłam segregować kartki, przyniósł mi następny plik. Myślałam, że będę robiła coś bardziej ciekawszego i inspirującego niż chronologiczne układanie jakichś kartek. Gdy nareszcie udało mi się to wszystko ogarnąć na sali nikogo nie było prócz zmierzającego do wyjścia Pana Higgins'a i oczywiście mnie. Na odchodne manager dodał :
- Katelyn, jeśli możesz to proszę, pozasuwaj krzesła.
W odpowiedzi uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam przysuwać siedzenia. Nagle poczułam czyjś oddech na ramieniu. Odwróciłam się z przerażeniem i pierwsze co dostrzegłam to zielone oczy patrzące prosto w moje.
- A Ty chyba miałaś być tu praktykantką, a nie sekretarką ? - zapytał chłopak ukazując szyderczy uśmiech.
- A Ty chyba nie wiesz co to jest przestrzeń osobista ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie odwzajemniając podobny uśmiech. Musiałam o to zapytać, bo dzieląca nas przestrzeń była nie większa od 10 centymetrów. Harry uniósł obie brwi ku górze, mówiąc :
- Jeśli Ci to przeszkadza to mogę się odsunąć.
Zmierzyłam go wzrokiem, ale nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo w progu drzwi stanął Pan Paul odchrząkując ciche, ale przerażające '' Harry '' . Brunet odwracając się na pięcie szepnął mi do ucha : '' Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, to po pracy zjedź windą na sam dół ''.  Po chwili obaj zniknęli za progiem. Po tym co usłyszałam dostałam gęsiej skórki na całym ciele.



Dziękuję za przeczytanie :D Zachęcam do wyrażania opinii na temat tego rozdziału w formie komentarzy. 
( Przepraszam, że jest trochę nudny, ale to początek. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały bardziej was zainteresują:D )
Pozdrawiam :D

Bohaterzy

Imię : Katelyn
Nazwisko: Jones
Data urodzenia: 01.04.1993r.
Hobby: Taniec, rysunek, studia.
Rodzeństwo: Młodsza siostra Megan







Imię : Harry Edward
Nazwisko : Styles
Data urodzenia : 01.02.1994r.
Hobby : Śpiewanie w zespole One Direction.
Rodzeństwo : Starsza siostra Gemma.







BOHATERZY DRUGOPLANOWI :
Liam Payn
Zayn Malik
Louis Tomilson 
Niall Horan
Megan Jones
Paul Higgins
UWAGA ! 
W trakcie pisania bloga mogą pojawić się inni nowi bohaterzy ! ;D